Dziś po raz kolejny zajęliśmy się krystalizacją.
Do tego potrzebowaliśmy:
Najpierw dostarczyliśmy do probówki tiosiarczan sodu .
Następnie tę substancję ogrzewaliśmy.
Spostrzegliśmy, że tiosiarczan sodu z ciała stałego "zamienił się" w ciecz. Taki proces nazywamy topnieniem.
Postawiliśmy sobie więc hipotezę, że jeżeli będziemy naszą "ciecz" oziębiać to z powrotem "zamieni się" ona w ciało stałe. Od razu postanowiliśmy naszą hipotezę zweryfikować, więc do zlewki z zimną wodą wstawiliśmy probówkę z rozpuszczonym tiosiarczanem sodu.
Ale co to ? Widzimy, że nasz tiosiarczan nie ma najmniejszego zamiaru przejść w ciało stałe :) Postawiona hipoteza nie sprawdziła się... Tiosiarczan sodu nie skrystalizował się.
To może trochę inaczej... Hmm... A gdybyśmy tak wprowadzili do stopionego tiosiarczanu kryształek stałego tiosiarczanu ?
Po chwili substancja zaczęła się krystalizować i oddawać wcześniej pobrane ciepło.
Pełen sukces ;)
Pan Kujoth postawił inną hipotezę - twierdzi, że silne wstrząśnięcie płynu także zapoczątkuje proces krystalizacji.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Z tiosiarczanem robiliśmy dokładnie to samo co na początku - najpierw ogrzewaliśmy, a potem oziębialiśmy. Ale tym razem po oziębieniu substancji gwałtownie wstrząsnęliśmy probówkę.
Efekt krystalizacji mogliśmy obserwować niemal natychmiastowo...
Wnioski:
Schłodzenie wcześniej ogrzanej substancji nie spowodowało krystalizacji. Spowodowało ją jednak wprowadzenie "zaczynu" w postaci kilku kryształków stałego tiosiarczanu lub silne wstrząśnięcie roztworu.
Zastanawialiśmy się jak można to wykorzystać w praktyce... Stwierdziliśmy, że schłodzony, roztopiony tiosiarczan sodu może być używany w dalekich zimowych wycieczkach... Na przykład na Mount Blanck ;)
Do tego potrzebowaliśmy:
Najpierw dostarczyliśmy do probówki tiosiarczan sodu .
Następnie tę substancję ogrzewaliśmy.
Spostrzegliśmy, że tiosiarczan sodu z ciała stałego "zamienił się" w ciecz. Taki proces nazywamy topnieniem.
Postawiliśmy sobie więc hipotezę, że jeżeli będziemy naszą "ciecz" oziębiać to z powrotem "zamieni się" ona w ciało stałe. Od razu postanowiliśmy naszą hipotezę zweryfikować, więc do zlewki z zimną wodą wstawiliśmy probówkę z rozpuszczonym tiosiarczanem sodu.
Ale co to ? Widzimy, że nasz tiosiarczan nie ma najmniejszego zamiaru przejść w ciało stałe :) Postawiona hipoteza nie sprawdziła się... Tiosiarczan sodu nie skrystalizował się.
To może trochę inaczej... Hmm... A gdybyśmy tak wprowadzili do stopionego tiosiarczanu kryształek stałego tiosiarczanu ?
Po chwili substancja zaczęła się krystalizować i oddawać wcześniej pobrane ciepło.
Pełen sukces ;)
Pan Kujoth postawił inną hipotezę - twierdzi, że silne wstrząśnięcie płynu także zapoczątkuje proces krystalizacji.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Z tiosiarczanem robiliśmy dokładnie to samo co na początku - najpierw ogrzewaliśmy, a potem oziębialiśmy. Ale tym razem po oziębieniu substancji gwałtownie wstrząsnęliśmy probówkę.
Efekt krystalizacji mogliśmy obserwować niemal natychmiastowo...
Wnioski:
Schłodzenie wcześniej ogrzanej substancji nie spowodowało krystalizacji. Spowodowało ją jednak wprowadzenie "zaczynu" w postaci kilku kryształków stałego tiosiarczanu lub silne wstrząśnięcie roztworu.
Zastanawialiśmy się jak można to wykorzystać w praktyce... Stwierdziliśmy, że schłodzony, roztopiony tiosiarczan sodu może być używany w dalekich zimowych wycieczkach... Na przykład na Mount Blanck ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.